piątek, 12 września 2014

Nie wszystko jest bublem tylko dlatego, że jest tanie

Mój żołądek nadal domaga się frytek.Niestety mój W.znów wykrecił się od ich zrobienia .Mimo wszystko mogę napisać, że robi naprawdę smaczne obiady ^^.Nie o jedzeniu dziś będzie.Nie podam prawdopodobnie nigdy żadnego przepisu, ponieważ wstyd się przyznać ale nie jestem typem wesołej kuchareczki :-P .

Przechodząc jednak do sedna.Jakieś trzy miesiące temu kupiłam w Lecrec ten krem do twarzy:

Ziaja krem bio aloesowy nieperfumowany 

Cera normalna, sucha, wrażliwa

Opis producenta

Nawilżający krem do twarzy z sokiem ze świeżych liści aloesu - biostyminą. 
DZIAŁANIESkutecznie łagodzi podrażnienia oraz zwiększa poziom nawilżenia naskórka. Przywraca skórze miękkość i elastyczność.

Zapłaciłam za niego jakieś 4 czy 5 zł. Nie pamietam już dokładnie. Jak już wcześniej napisałam kupiłam go jakieś trzy miesiące temu. Moim zdaniem jest bardzo wydajny mimo,że w opakowaniu jest tylko 50 ml kremu. Dopiero dziś kupiłam nowy krem do twarzy. Krem Ziaji stosowałam codziennie.Jako jego kolejne plusy można liczyć to,że nie posiada zapachu oraz łatwo się rozprowadza na twarzy.Ponadto wystarczy mała ilość,żeby nakremować całą twarz.

Krem ten ma biały kolor( mam nadzieję, że widać na zdjęciu)

Ma niestety mały minus. Pozostawia na twarzy cienką,tłustą warstwę. Jednak wystarczy ją wsmarować w cerę i problem znika :-) .Mimo wszystko mogę napisać, że nawilżał moją twarz.Nie wywołał u mnie żadnych podrażnień ani uczulenia.

Kosmetyki Ziaji znam i używam odkąd skończyłam 14 lat.Co prawda w mojej łazience nie gości tylko i wyłącznie Ziaja, ale lubię co jakiś czas kupić jakiś ich kosmetyk.Kosmetyki Ziaji nie są bardzo drogie.Może jedynie ich nowości są trochę droższe od poprzednich serii kosmetyków. Osobiście bardzo lubię kosmetyki Ziaji a szczególnie ich kokosowy balsam do ust.



środa, 3 września 2014

Olejem we włosy

Na samym początku chciałabym poinformować wszystkich tutaj zebranych,że mój chłopak nie zrobił mi obiecanych frytek.Wykręcił się tym,że ziemniaków nie ma w domu i nie wie ile oleju leje się do smażenia frytek...A ja taka dobra i nawet udało mi się wygrać e-papierosa dla niego( buziaki dla blogerki która zorganizowała rozdanie ). Jeśli jeszcze parę razy mi się wykręci od robienia frytek,to mu tego e-peta w dziurkę od nosa wepchnę.Wtedy to już całkiem odechce mu się palenia. Przepraszam.Poniosło mnie trochę... Już od miesiąca chodzą za mną frytki.Do Maca ani innego fast fooda nie pójdę w moim mieście, bo dają nie dość że przesolone to jeszcze smażone na pewnie minimum sprzed dwóch dni oleju.Nie wierzycie? Powąchajcie frytki kupione w fast foodzie i te smażone przez was w domu.Mają całkiem inny zapach.Na dodatek te kupione w fast foodach po ostygnięciu chyba szybciej twardnieją niż te robione w domu.

Dzisiejszy post będzie o pewnym oleju do włosów wypadających.

Green Pharmacy Olejek łopianowy ze skrzypem polnym

Opis:

Naturalny olejek łopianowy w połączeniu z naturalnym ekstraktem skrzypu polnego tworzą unikalny preparat o sprawdzonym wzmacniającym działaniu na osłabione włosy z tendencją do wypadania. Dzięki regularnemu stosowaniu olejek wyraźnie wzmacnia zniszczone włosy oraz hamuje ich wypadanie. Włosy stają się sprężyste i mocniejsze, aksamitnie gładkie, lśniące i pełne życia. Odpowiednio pielęgnowane dobrze się rozczesują i lepiej układają.

Skład: 

Vegetable Oil, 

SC-CO2-extract Arctium Lappa (burdock),

 Zea Mays (Com) Oil, 

Equisetum Arvense Extract,

 BHT.

Stosowanie

Olejek delikatnie wetrzeć w skórę głowy u nasady włosów i pozostawić na ok.20-30 min. Następnie umyć włosy szamponem, najlepiej z serii Green Pharmacy, dobranym odpowiednio do rodzajów włosów i zastosować balsam do włosów z tej samej serii. Powtarzać zabieg 1-2 razy w tygodniu.

Moje zdanie na temat tego olejku:

Kupiłam go w Rossman za 100 ml opakowanie zapłaciłam 5 czy 6 zł.Nie pamiętam już dokładnie. Opakowanie co prawda jest ładne  i poręczne,lecz jeśli chcecie zabrać go ze sobą w podróż to zapomnijcie o tym.Chyba, że lubicie mieć tłustą kosmetyczkę.Niestety opakowanie ma dwie wady.Zakrętki,chociaż nie wiem czy bardziej nie odpowiadałoby tutaj określenie zatyczka nie można jej zakręcić.Jedynie można ją nałożyć na szyjkę opakowania. Jeśli jednak chcecie bardzo zabrać ze sobą w podróż ten olejek,to polecam go przelać do jakiejś plastikowej zakręcanej buteleczki.Drugim słabym punktem opakowania jest brak jakiegokolwiek dozownika.Po otworzeniu przywita nas dość duża dziura.Gdzieś widziałam,jak  jakaś blogerka stwierdziła w swojej recenzji tego olejku,że opakowanie ma" niekapek".Fakt,opakowanie posiada w szyjce coś białego z takimi jakby ząbkami( nie wiem jak to nazwać),ale gdyby zawierał "niekapek",to przy mocniejszym przechyleniu podczas odlewania kosmetyku do miseczki nie rozbryzgiwałby się aż tak na boki.

Do jego plusów można zaliczyć brak zapachu, jedno 100 ml opakowanie wystarczyło mi na 2 miesiące.Stosowałam go co drugi dzień. Odlewałam małą ilość olejku do miseczki,przez chwilę podgrzewałam w mikrofalówce i wcierałam w skórę głowy oraz włosy.Zostawiałam zgodnie z zaleceniem producentem na głowie do 30 minut. Co do usunięcia tego kosmetyku ze skóry głowy i włosów...Ujmę to tak.Dwukrotne mycie włosów i skóry głowy nie pomagało. Dopiero po trzecim myciu nie miałam wrażenia, że moje włosy to tłuste frytki.Osobiście nie zauważyłam żeby wypadało mi mniej włosów po stosowaniu go.Niestety wzrostu nowych włosów tak zwanych baby hair nie zauważyłam.Na moje szczęście powiadam w miarę gęste włosy  i nie martwię się jak narazie,że mam prześwity. ;-)  Osobiście jestem bardziej zadowolona z balsamów do włosów Green Pharmacy. To dzięki nim skusiłam się na zakup olejku łopianowego.Jednak pozostanę przy ich balsamach do włosów. Nie skuszę się na zakup innych ich olejków mimo,że ceny nie są bardzo bardzo wysokie.