Nie znacie mnie osobiście,nawet najbliższe moje koleżanki czy też przyjaciółki nie wiedzą wszystkiego o mnie. Aktualnie mam dwóch kochanych synków. Jednak trzy lata temu straciłam córkę będąc w 4miesiącu ciąży. Lekarze raz mówili, że nie miała w ogóle wykształconego serca a raz że miała, ale było za małe w stosunku do wielkości jej ciała. Szczerze mówiąc po zabiegu nie do końca chciałam i potrafiłam przyjąć do świadomości to co się wydarzyło. Jakiś czas temu czytałam na jakimś blogu, że pewna kobieta która straciła dziecko otrzymała w szpitalu propozycje pomocy psychologa. Niestety ja w szpitalu w którym miałam przeprowadzony zabieg nie otrzymałam takiej propozycji. Z całą zaistniałą sytuacją musiałam sobie poradzić sama razem z moim obecnym narzeczonym. Ciało córki spoczeło razem z moją babcią. Ksiądz nie odmówił poświęcenia trumienki. Mam trochę żalu do rodziców mojego narzeczonego,bo pomimo tego że wiedzą gdzie spoczęła nasza córka ani razu nie byli na grobie aby zapalić choć jednego znicza.
Nie chcę ich zmuszać do tego. Najwidoczniej nie czują takiej potrzeby, choć jakby nie patrząc i tak pozostanie ich wnuczką.
Po śmierci dziecka trwasz w bycie i niebycie. Starasz się żyć w miarę możliwości normalnie, ale masz świadomość że nie zobaczysz jak dziecko dorasta i "wyfruwa"spod twoich skrzydeł.
Dlatego narodziny pierwszego i drugiego syna były najpiękniejszymi dniami w naszym życiu.
trudny temat
OdpowiedzUsuńTrudny temat faktycznie, ale jestes silną kobietą.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Ciebie!